Nareszcie coś się dzieje :)
Nareszcie coś się dzieję :) Póki co, ruch na budowie niewielki, ale nie obyło się bez początkowych trudności :)
Zacznę od tego, że dom budujemy sami przy wielkiej(!) pomocy teścia. Wiem, że zatrudnienie firmy budowlanej byłoby dla wielu z Was lepszym rozwiązaniem, ale wybraliśmy taki sposób na spełnienie naszych marzeń ze względu na niższe koszty i fakt, że obecnie mamy gdzie mieszkać.
Z uwagi na wysoki poziom wody gruntowej, mieliśmy spory kłopot ze ściągnięciem humusu. Za pierwszym razem, operator koparki poddał się zanim jeszcze rozpoczął pracę -> wcześniej przekładał termin raz za razem twierdząc, że koparka jest zepsuta. Od operatora dostaliśmy namiary na firmę posiadającą koparkę na gąsienicach. Pełni optymizmu poprosiliśmy o wyznaczenie terminu i podanie ceny, która okazała się nie do przyjęcia. Za trzecim razem dostaliśmy namiary na firmę, która ostatecznie ściągnęła humus i zrobiła to tanio, szybko i w pełni profesjonalnie. Tak więc dziura w ziemi już jest ;)
Dzień później geodeci wyznaczyli ławy fundamentowe i obecnie moja wspaniała ekipa zajmuje się szalowaniem ław. Wspomniałam już, że każda wizyta na placu budowy wiąże się z odpompowywaniem wody? Mam nadzieję, że jak tylko osiągniemy "0" to pójdzie łatwiej :) Projekt przewiduje zmianę izolacji przeciwwilgociowej na przeciwwodną, więc nie martwimy się o poziom wód gruntowych.
Czekamy jeszcze na odpowiedź konstruktora (dłuuuga historia) w sprawie ewentualnego słupa, który pozwoliłby na pokrycie stropu w 100% z terrivy. Obecnie, projekt zakłada wylanie 3 płyt monolitycznych.
Póki co, chłopaki dają radę! Ahoj przygodo! :)